ZWYCZAJE      I      OBRZĘDY      DOROCZNE


Tradycyjne obrzędy doroczne stanowią zespół silnie ze sobą splecionych zwyczajów kultowych i magicznych, wierzeń, wróżb, folkloru słownego, muzycznego i tanecznego. Ukształtowały się w wyniku długotrwałego procesu stapiania się różnorodnych elementów, rodzimych i obcych, dawnych przedchrześcijańskich i nowszych. Są tu więc pozostałości dawnych pogańskich obrzędów kultowych Słowian, jak i zwyczajów czy praktyk magicznych wykonywanych corocznie lub w razie potrzeby - doraźnie - dla zapewnienia zdrowia oraz pomyślności w życiu człowieka i w jego gospodarstwie.
Wędrówkę po roku obrzędowym rozpoczynamy od świąt Bożego Narodzenia. Czas ten zawsze był na wsi sieradzkiej okresem bogatym w różnorodne zwyczaje i obrzędy. Większość z nich skupiona była wokół wigilii. Wigilia ( z łac. straż, czuwanie ), wiązała ze sobą chrześcijańską obrzędowość z pogańskimi wierzeniami. Od rana przywiązywano dużą wagę do różnych zjawisk i czynności. Wszystko co zdarzyło się w dniu tym było wróżbą na cały rok. Należało więc wcześnie wstawać, nie kłócić się i nie pożyczać, bo tak będzie się czynić przez cały rok. Z tego, kto pierwszy wejdzie do domu - mężczyzna czy kobieta wyrokowano płeć bydła, które narodzi się w gospodarstwie.
W wigilię nie wykonywano już żadnych, ciężkich prac, zwłaszcza nie można było rąbać drewna, rżnąć sieczki czy tłuc kaszy , gdyż według prastarych wierzeń pogańskich w okresie tym przebywały dusze zmarłych i obawiano się je skrzywdzić. więcej
Od rana przygotowywano potrawy na wieczerzę wigilijną, zdobiono izbę i dekorowano choinkę - jest to już późniejszy zwyczaj, który do Polski przywędrował z Niemiec. Na choince wieszano różne ozdoby wykonane z bibuły, pierza, słomy, a także specjalne pieczywko.
Wieczerzę rozpoczynano z chwilą zabłyśnięcia pierwszej gwiazdki. Dawniej stół zaścielano sianem, na który kładziono biały obrus, a w rogach izby stawiano snopy żyta i pszenicy. Już w okresie międzywojennym wielu zaprzestało tak czynić, kładąc tylko pod stół snopek siana przewiązany powrósłem (siano to wraz z opłatkiem i resztkami wieczerzy dawano następnego dnia bydłu). Zanim przystąpiono do spożywania wieczerzy, najstarszy z rodziny (ojciec, dziadek) zaczynał wspólną modlitwę a po jej odmówieniu dzielił się opłatkiem ze wszystkimi, według starszeństwa. Życzenia były krótkie, niekiedy ujęte w formułkę: ” Życzę ci wszystkiego dobrego, czego wyprosisz od Boga miłego”. Ilość potraw była nieparzysta - 5, 7 lub 9 - zależnie od zamożności rodziny. W Sieradzkiem było kilka podstawowych potraw wigilijnych: kwas z kapusty, zupa owocowa oraz zupa grzybowa - wszystkie z kluskami z żytniej mąki tzw.” tulanymi,” gdyż wałkowano je w rękach. Natomiast jeszcze na początku ubiegłego stulecia w wielu miejscowościach podawano polewkę z nasion konopii tzw. „siemieniuchę ” - jest to relikt obrzędowości pogańskiej związany z kultem zmarłych. Były też kluski z makiem , kapusta z grochem, śledzie w śmietanie, dawniej też jagły i ryż na sypko. Ryba była rzadkością, tylko bogatsi gospodarze mogli sobie na nią pozwolić. Ziemniaki zaś. u jednych były obowiązkowe, a inni nie jedli ich wcale w obawie przed wrzodami i czyrakami.
Po wieczerzy gospodarz brał powrósła ( te którymi okręcony był snopek siana lub - wcześniej - snopy zboża) i szedł do sadu obwiązywać drzewa owocowe. Zabieg ten miał zabezpieczyć je od robactwa i zapewnić urodzaj owoców. W tym samym czasie dziewczęta wróżyły sobie o zamążpójściu. Najczęstszą wróżbą było wychodzenie na dwór i słuchanie, z której strony pies zaszczeka, z tej miały przyjść swaty. Wychodząc na dwór łapały też sztachety w płocie - która złapała ich parzystą liczbę, znaczyło, że wyjdzie za mąż.więcej
Gospodynie natomiast, z wyglądu nieba w noc wigilijną przepowiadały sobie czy rok będzie jajeczny czy mleczny - niebo gwiaździste wskazywało na urodzaj jaj kurzych, mgliste zaś obfitość mleka.
W wigilię rozpoczynano kolędowanie. Obchód chałup wiejskich z życzeniami pomyślności w domu i zagrodzie odbywały w tym dniu grupy przebierańców nazywanych Wiliorzami. Kolędnicy ( a byli nimi najczęściej kilkunastoletni chłopcy) ubrani byli kożuchy wywrócone włosem do góry, aby było widać czarną wełnę. Przewiązywali się powrósłami . Na twarze zakładali maski a na głowy czapki z króliczej skóry. Nieraz odgrywali oni krótką scenkę dotyczącą narodzin Chrystusa, albo tylko odpytywali dzieci ze znajomości pacierza.
Od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia chodzili kolędnicy zwani Herodami. Występowały tu takie postaci jak król Herod, marszałek dworu, anioł, diabeł, śmierć, Żyd, Turek. Widowiska te oparte były na stałym scenariuszu obejmującym: zaprezentowanie się króla Heroda, informacja o narodzeniu się Chrystusa, rozkaz wymordowania dzieci, śmierć Heroda, wzbogacone niekiedy o humorystyczne przesłuchanie Żyda i scenkę z Turkiem. Dzisiaj jeszcze w wielu wsiach i miastach regionu w wigilijny wieczór chodzą kolędnicy, najczęściej są to grupy Herodów. Tradycja ta przekazywana jest ze starszego na młodszego brata.

Inną formą kolędowania było chodzenie z szopką. We wsiach podsieradzkich chodził z nią najczęściej starszy, biedny wieśniak, któremu nieraz towarzyszył chłopiec. Szopka miała kształt kapliczki zamykanej dwudzielnymi drzwiczkami na zawiasach. Od wewnątrz wyklejona była obrazkami o tematyce narodzenia Jezusa. Były w niej też figurki przedstawiające postacie biblijne. W karnawale urządzano wiele zabaw, ponieważ był to czas wolny od prac w polu; nawet tradycyjne zbieranie się na pierzodarcie czy przędzenie wykorzystywano jako okazję do tańca. W tym okresie odbywało się najwięcej wesel.
Momentem powagi w czasie trwającego karnawału było i jest Święto Matki Boskiej Gromnicznej przypadające na 2 lutego. W liturgii kościelnej jest to święto ofiarowania pańskiego - to koniec okresu świątecznego. Matka Boska w tradycji ludowej występuje jako obrończyni ludu przed wilkami. Poświęconej w kościele gromnicy przypisywano dużą moc - chroniła od wszelkiego złego, chorób i nieszczęść, odwracała burze, ogień, uśmierzała pożary. Zapaloną świecę trzeba było donieść do domu i jej płomieniem nakreślić krzyżyki nad drzwiami, na belce stropowej i w oknie. Z dniem tym związane są przysłowia dotyczące przepowiedni pogody:
  1. Na gromnice miątka szykuj chłopie saniątka
  2. Jak w Gromniczną z dachu ciecze, to się zima jeszcze powlecze
Znaczna grupa zwyczajów i obrzędów związana jest z ostatnimi dniami karnawału tzw. Ostatkami. Przypadają one na przedwiośniu - dawniej szczególnie trudnym okresie - w samowystarczalnej gospodarce chłopskiej zapasy kończyły się, a ziemia jeszcze nie zaczęła rodzić, trzeba więc było zrobić wszystko, aby pobudzić ją do życia - taki jest główny cel ostatkowych zwyczajów i obrzędów. Po wsi chodziły maszkary zapustne, zapowiadające nadejście wiosny, które radosnym hałasowaniem miały budzić od nowa życie. Występowały tu postacie zwierzęce symbolizujące siły witalne. W Sieradzkiem najczęściej występującą maszkarą był miś z grochowin, prowadzony przez parobka, zwanego Maciusiem.

Niedźwiedź zwany jest w literaturze jako demon zimy i ciemności oraz urodzaju! Dlatego też zdarzały się dawniej wypadki palenia grochowin na misiu - symboliczne palenie zimy: gospodynie, natomiast zrywały z niego powrósła i kładły je w gniazda lęgowe, aby się ptactwo domowe darzyło. Oprócz misia i Maciusia w orszaku występowali: baba, Cyganka, dziad, Żyd, i diabeł. W domach, gdzie mieszkały panny na wydaniu przebierańcy wprowadzali straszne zamieszanie; wszyscy prawie równocześnie odgrywali swoje role: dziad całował panny, Cyganka wróżyła, baba kradła, Żyd się targował, a miś dawał specjalne przedstawienie.


Z innych maszkar zwierzęcych występowały na tym terenie: koza, koń i bocian. W dzisiejszych grupach przebierańców spotyka się też tradycyjne postacie, ale są one dość zmodyfikowane. Po wsi chodziły też dzieci z niezamożnych rodzin, które wierszykiem dopominały się pączków:
  1. Dziś ostatki, dziś ostatki, my jesteśmy biedne dziatki
  2. Co nam dacie, co nam dacie, choć kawałek chleba w szmacie

  3. lub
  4. Dziś ostatki, dziś ostatki, nie mam ojca ani matki
  5. Matka wczoraj nam uciekła pączków wcale nie napiekła.
Przebierańcy po skończonym obchodzie urządzali zabawę. W północno - zachodniej części Sieradzkiego występował obrzęd zwany Podkoziołkiem. Na zabawę podkoziołkową zapraszane były głównie dziewczęta, które w karnawale nie wyszły za mąż, a więc nie spełniły roli płodnościowej - były więc przeszkodą dla wegetacji i musiały okupić swoją winę. Najpierw trwała normalna zabawa, potem grodzono wejście ławką i przodownik - a był nim najlepszy tancerz - kolejno podprowadzał dziewczęta do figurki chłopca z bacikiem w ręku i cebulkami w kroku - symbolu płodności.


Chłopca - koziołka umieszczano najczęściej na beczce, a pod nim kładziono talerz na który dziewczęta rzucały pieniądze - stąd nazwa obrzędu - Podkoziołek. Po wykupieniu się wszystkich dziewcząt inni chłopcy mogli już z nimi tańczyć i zabawa trwała aż do północy. Uzbierane pieniądze przeznaczone były dla grajka. Był to więc też swoisty rewanż dziewcząt za zabawy w karnawale fundowane przez chłopców.
Bardzo ciekawym archaicznym obrzędem zapustnym, którego uczestnikami byli również przebierańcy był Siemieniec, występujący we wschodniej części Sieradzkiego ( w pow. łaskim). To obrzędowy taniec młodych mężczyzn wykonywany w karczmie czy w większej chałupie przy zamkniętych drzwiach i zasłoniętych oknach. Kobiety nie miały tu wstępu. Chłopcy, trzymając jeden drugiego za pas czy kapotę prowadzeni byli w szyku korowodowym przez starszego, żonatego mężczyznę, który zaopatrzony w bat lub miotłę smagał ich dość dotkliwie. Bicie to spełniało funkcję magiczną - mianowicie zapobiegało pokładaniu się łanów zboża. Raczono się tez dość obficie alkoholem na urodzaj konopi. Tańczącym przygrywało dwóch graczy. Śpiewali przy tym :
  1. Siymiyniec chłopcy Siymiyniec przedoł copecke za wiyniec
  2. Ani copecki ni wiyńca, tańcujta chłopcy siymiyńca.


W okresie międzywojennym tańczono Siemieńca na ogólno-wiejskiej zabawie ostatkowej, na którą szczególnie starały się przyjść kobiety uprawiające len i konopie. Dzisiaj Siemieńcem nazywają w Dobroniu coroczną zabawę ostatkową.
W Ostatki odbywały się też obrzędowe kary za zbyt długie pozostawanie w stanie wolnym. W Chojnem wywozili stare panny i starych kawalerów na półwoziu.


Ostatnim już prawie popielcowym zwyczajem były wywoziny młodych mężatek. Według Ignacji Piątkowskiej (sieradzkiej etnografki z końca XIX w. ) obrzęd ten odprawiano we Wróblewie pod koniec XIX w. w środę popielcową:
...W dniu tym stare wieśniaczki na saniach oryginalnie przybranych przyjeżdżają po każdą młodą dziewczynę, która w tym roku wyszła za mąż w ich wiosce i tańcząc a śpiewając wiozą młodą towarzyszkę do karczmy, gdzie następuje wykupienie czyli wspólny poczęstunek, celem wprowadzenia raz pierwszy nowo zamężnej do grona gospodyń obchodzących tradycyjnie wstępną środę.
Przed II wojną w tych samych okolicach zwyczaj ten odbywał się we wtorek zapustny. W Kobierzycku wywoziny organizowała żona włodarza z dworu i wraz z innymi mężatkami pracującymi we dworze stroiła mały ręczny wózek, na którym wywożono po kolei młode mężatki. Włodarzowa, jak i inne kobiety przebierały się za dziadów, chłopów, druciarzy, Cyganów i Cyganki. Robiąc wiele hałasu woziły młode mężatki przez całą wieś. Młodej dawały lalkę lub kądziel. Na koniec zawoziły ją do domu, gdzie częstowała je wódką.
Nowo zamężne tryumfalnie obwożono po wsi radując się, że prawu życia stało się zadość (wyszły za mąż, będą matkami), Jednocześnie był to zwyczaj recepcyjny - przyjęcie młodej mężatki do grona gospodyń. W Poniatowie pod Goszczanowem urządzano „Cymbra” Nazwa pochodzi od wyrazu „cembrowina” czyli krąg. Jest to zamknięty krąg gospodyń, do którego miała wejść młoda mężatka. Cymber organizowały tu co energiczniejsze gospodynie. Szykowały one ręczny wózek, który wyścielały puchową poduszką i woziły na nim wszystkie nowo zamężne domagając się poczęstunku. Zwyczaj ten był żywy do 1973 r. Kilka lat temu zwyczaj ten reaktywowano, wpisując go do kalendarza imprez Gminnego Ośrodka Kultury w Goszczanowie.


Wywoziny, jak już wcześniej wspomniano dawniej odbywały się w środę popielcową, ale wskutek ingerencji kościoła przeniesiono na wtorek zapustny.
W Kobierzycku zwyczaj ten jest nadal praktykowany lecz w nieco zmienionej formie: wywozi się oboje młodych, zabawę zaś organizują co energiczniejsi goście weselni; przebierają się bardzo różnie - za Cyganki, dziadów, łachmaniarzy, a nawet lekarza, kominiarza. Twarze mają ubrudzone sadzami i umalowane szminką. Młodych wozi się traktorem na wozach lub przyczepach a nawet samochodami. Na przyczepie jest coś w rodzaju baldachimu pod którym siadają młodzi. Najpierw stroją pojazd w zagrodzie jednego z uczestników, następnie jadą po młodych, sadzają oboje pod baldachim, a młodej dają lalkę . Objeżdżają wieś ( a nie raz i sąsiednie) i na koniec udają się do domu młodych, gdzie odbywa się przyjecie trwające niekiedy do późnych godzin wieczornych. We wsi jest tyle wywozin, ile jest młodych par, które wstąpiły w ostatnim roku w związek małżeński. Przejazdom towarzyszy ogromny hałas i jazgot, gdyż uczestnicy zaopatrzeni są w pokrywki, wiadra, rozklekotane instrumenty, robiąc z nich użytek. Przyczepiają też z tyłu do wozów puszki które ciągną po drodze dla jeszcze większego zamieszania.


Ostatki kończyły czas zabaw i wesel. Środa Popielcowa rozpoczynała okres Wielkiego Postu. Gospodynie szorowały więc garnki, żeby choćby odrobina tłuszczu na nich nie pozostała; przestrzegano więc postu bardzo ściśle. W tym okresie kobiety schodziły się też na wspólne prace głównie przy lnie tzw. „kądzieloki”, ale na tych spotkaniach śpiewały tylko poważne pieśni.
Dzień śródpościa wykorzystywano od dawna na szczególne dowcipy - w We wsiach pod Sieradzem jeszcze do dzisiaj zachował się zwyczaj malowania ( a raczej brudzenia ) okien w domach, gdzie mieszkają panny na wydaniu.
Okres wczesnej wiosny to przede wszystkim początek nowego roku wegetacyjnego i gospodarczego. Większość dawnych pogańskich obrzędów wiosennych została włączona do obrzędowości wielkanocnej. Okres świąt wielkanocnych rozpoczyna Niedziela Palmowa zwana kwietną. W dzień ten w całej Polsce święci się palmy czyli wiązanki gałęzi wierzby z baźkami.
Sieradzkiem nie są one zbyt okazałe - dekorowano je dawniej kwiatkami z pierza, bibułkami, a także mirtą. Ilość gałązek musiała być nieparzysta. Poświęcona palma nabierała mocy magicznej - chroniła ona przed chorobami i bólami.więcej
W Wielki Piątek przed wschodem słońca kobiety szły do rzeki umyć się i przynosiły wodę w dzbankach dla pozostałych domowników: zabieg ten miał zapewnić gładkość skóry i usunięcie krost z twarzy.
W Wielkim Tygodniu chłopcy przygotowywali drewniane klekotki. W obrządku kościelnym zastępują one do dzisiaj dzwonki. Dawniej - w praktyce ludowej służyły one do odstraszania złych mocy.
W Wielką Sobotę święci się potrawy. Święconkę niesiono dawniej w dużym koszyku: oprócz jajek wkładano po kawale placka, chleba, szynkę, ser, masło.
W Sieradzkiem zachował się zwyczaj trzymania straży przy Grobie Pańskim. Pełnią ją członkowie Ochotniczych Straży Pożarnych. W wielu miejscowościach nazywają ich Turkami. Nazwa ta wzięła się stąd, że przez długi czas straż tę pełnili chłopi w mundurach zdobytych od Turków w czasie odsieczy wiedeńskiej.
We wsiach pod Sieradzem istniał zwyczaj ścigania się furmankami po mszy rezurekcyjnej. Wierzono bowiem, że kto pierwszy wyminie kilka furmanek, ten w żniwa pierwszy zwiezie zboże do stodoły.


Barwna grupa obrzędów związana jest z drugim dniem Wielkanocy. W dniu tym (a czasami i w poświąteczny wtorek) chodziło po wsi kilka grup rówieśniczych z różnymi rekwizytami. Najmłodsze dzieci obchodziły wieś z pasyjką, starsze dziewczynki (12 – 14 lat) z gaikiem a dorośli nieżonaci mężczyźni z wózkiem dyngusowym. Dzieci z pasyjką chodziły od domu do domu, śpiewały pieśni o męce pańskiej i zbierały dary.






Zwyczaj ten dość szybko zaginął, przetrwała , natomiast, forma samej pasyjki. Do dziś jeszcze kilka twórczyń z podsieradzkich wsi potrafi wykonać pasyjkę. Jeszcze w latach osiemdzieiat XX w. niektóre z nich stroiły nimi swoje mieszkania, ale głównie wykonywały je na konkursy sztuki ludowej. Umiejętności ich zostały wykorzystane w programie edukacyjnym „Krzesiwo“ i dzięki temu wiele dzieci ze szkół sieradzkic zna pasyjkę i umie ją wykonać.




Pasyjka wykonywana była z kolorowego papieru glansowanego, układanego wachlarzykowato i przypiętego do patyczków ułożonych w kształcie krzyża. Pieśń, którą śpiewały dzieci chodzące z pasyjką nie zachowała się tak, jak pieśni pozostałych grup dyngusowych, ale dzięki badaniom etnograficznym jest teraz znana. Tekst pieśni podała Antonina Świniarska z Mnichowa (urodzona w Bogumiłowie), rozsławiła ją natomiast Franciszka Świniarska z Mnichowa śpiewając w 1992 r. na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, gdzie zdobyła I nagrodę: więcej
W drugi dzień świąt a czasami też w poświąteczny wtorek 10 – 12 letnie dziewczęta (niekiedy też i chłopcy) obchodziły wieś niosąc drzewko świerku lub sosny przybrane łańcuchem z pierścionków słomianych, ciastkami z brukwi, kwiatkami z pierza, cukierkami i pasemkami kolorowej bibuły. lub wstążkami. Na środku drzewka umieszczano lalkę wykonaną z kolorowej bibuły lub ze szmat więcej
W pochodzie gaikowym brało udział trzy lub pięć dziewcząt. Idąca na przedzie niosła gaik a pozostałe koszyki na dary. Chodziły one od domu do domu, życzyły gospodarzom zdrowia i wszelkiej pomyślności śpiewając:
  1. A niech będzie pochwolony
  2. Do tygo tu dumu wstympujimy
  3. Zdrowia szczynścio winszujimy
  4. Zdrowia szczynścio wszystkiygo dobrygo
  5. Co sobie życzycie od Boga miłygo
  6. Na ten tu Nowy Rok co nom go Pon Bóg doł
  7. Na to nowe lato, dej nam Boże na to


Najważniejszą funkcją tego obrzędu było przywoływanie wiosny. Gaik był jej zwiastunem. Zwyczaj ten nazywany jest też „nowym latkiem“ gdyż występuje tu witanie nowego roku wegetacyjnego. Po złożeniu życzeń gospodarzom, dziewczęta dopominały się darów śpiewając:
  1. Pani gospodyni klucykami brząka
  2. lo nos ci to lo nos podarunku suko
  3. A dejcie nom co mocie doć
  4. Nie dejcie nom długo cekać
  5. A bo nom tu coś truchleje
  6. Gaicek nom wiatr rozwieje
Jako dary otrzymywały najczęściej: jaja, kawałki placka, ser. Wychodząc dziękowały za nie:
  1. Dzinkujemy za te dary coście nom tu darowali
  2. Dzinkujemy po drugi roz tygo rocku - ostatni roz
Oskar Kolberg w tomie "Kaliskie" podaje za "Gazetą Codzienną" (1853) taki opis tego zwyczaju: więcej
Chodzenie z gaikiem jest bardzo starym zwyczajem sięgającym czasów prasłowiańskich. Tak samo archaiczne jest też obchodzenie wsi z kurem.więcej
W sieradzkiem obnoszono sztucznego koguta zwanego kokotkiem, którego umieszczano w wózku dyngusowym. Wózek ten składał się z dwóch kółek, dyszla, ośki, do której przymocowana była drewniana skrzyneczka lub przetak malowany na kolor czerwony, zielony lub żółty. Na ruchomej tarczy umieszczone były lalki wyobrażające postacie z wesela sieradzkiego, w środku na podwyższeniu ustawiano kokotka wykonanego z brukwi lub drewna, oblepionego piórami z koguta. Niekiedy umieszczano go na pałąkach. Pałąki były bogato zdobione kwiatkami z kolorowych piór i bibuły i wstążkami żakardowymi. Do tarczy przymocowany był sznurek, za pociągnięciem którego, tarcza wraz z figurkami obracała się. W pochodzie z wózkiem brało udział od czterech do sześciu mężczyzn. Jeden niósł wózek, za nim szedł skrzypek, następni nieśli kosze na dary. Śpiewali wielkanocną pieśń kościelną:
  1. Chrystus zmartwychwstaje
  2. Nam na przykład daje
  3. Iż my mamy zmartwychwstać
  4. z Panem Bogiem królować
  5. Alleluja
przekształcając ją też w przyśpiewkę proszącą:
  1. Chrystus zmartwychwstaje
  2. Dej gosposiu jaje
  3. A dejcie nom i prosa
  4. Lo nosygo kurosa
  5. Alleluja
Dyngusiarze dostawali od gospodarzy w darze jajka, placek, kiełbasę, rzadziej pieniądze, niekiedy też częstowani byli wódką.
Za otrzymane dary dziękowali śpiewając podobną pieśń, jak dziewczęta chodzące z gaikiem „Dziękujemy za te dary“. Trzeba zaznaczyć, że dary były jakby ofiarą – zapowiedzią przyszłych plonów, dlatego zwyczajowo ich nie żałowano. Zwyczaj ten związany oczywiście był z oblewaniem wodą. Dyngusiarze zaopatrzeni w drewniane sikawki polewali wodą gospodarzy życząc im przy tym dobrego urodzaju, ale głównie polewali dziewczęta mieszkające w zagrodzie, które nie pozostawały im dłużne więc woda lała się obficie. Tam też obchody dyngusiarzy kończyły się zabawą.


Jako, że dyngusiarzami byli młodzi nieżonaci mężczyźni, więc odwiedzali przede wszystkim gospodarstwa gdzie mieszkały panny na wydaniu. Niekiedy obchody takie określa się jako pierwsze zaloty. Zwyczaj chodzenia z kokotkiem, jak większość dawnych obrzędów miał znaczenie magiczne – kogut był symbolem płodności a polewanie wodą miało zapewnić urodzaj – było też symbolicznym oczyszczeniem, odnową sił.
Zwyczaj chodzenia z kokotkiem jest nadal żywy w tradycji wsi podsieradzkiej dzięki kultywowaniu go przez członków Ochotniczej Straży Pożarnej. W sieradzkich Monicach strażacy nadal go utrzymują, choć był okres gdy zaprzestali już obchodów – i nawet sprzedali wózek. Jest on ładnie przystrojony kolorową bibułą, lalki są na ruchomej tarczy. W obchodzie bierze udział 8 – 9 strażaków, śpiewają pieśń: Chrystus zmartwychwstaje i Z tamtej strony dwora. Dzisiaj darów w naturze nie zbierają. Chodzą po to by uskładać pieniądze na potrzeby OSP. Odwiedzają prawie wszystkie zagrody polewając gospodarzy (delikatnie) wodą lub perfumami, składając im przy tym życzenia zdrowia i wszelkiej pomyślności zwłaszcza w pracach polowych i gospodarskich.

   

Zwyczaje dyngusowe stały się w ostatnich latach bardziej znane dzięki działalności placówek kultury, zespołów obrzędowych i imprez mających na celu ich reaktywowanie.
Wiosna w pełni, rozpoczęły się już na dobre prace polowe. Gdy pierwszy raz wypędzano bydło na pastwisko to gospodynie kropiły je wodą święconą kładły też miotły na progu obory - zabiegi te miały ochronić bydło od wszelkiego zła.: chorób, czarów, nieuczciwych wypadków.
Przez cały maj śpiewano przy kapliczkach i krzyżach przydrożnych - dzisiaj jeszcze w wielu miejscowościach (nawet w samym Sieradzu) zwyczaj ten jest żywy.

Obrzędowość Bożego Ciała ściśle wiąże się z uroczystościami kościelnymi. W Sieradzu i we wsiach pod Sieradzem w procesjach asysta występuje w tradycyjnych strojach sieradzkich. Procesje zatrzymują się przy czterech ołtarzach, postawionych pod gołym niebem, przybranych gałęziami brzozy. Gałęzie te zaraz po zakończeniu uroczystości obłamują jej uczestnicy, gdyż przypisuje się im moc ochronną od burzy, gradów i szkodników.

   

W Oktawę Bożego Ciała święci się wianki z różnych ziół. Liczba ich powinna być nieparzysta - trzy, pięć lub siedem. Dawniej przypisywano im moc lecznicą Jeszcze dzisiaj zawiesza się je na zewnętrznej ścianie budynków, by chroniły dom od piorunów.
Obrzędowość wigilii świętego Jana przypadająca w noc przesilenia letniego -jest wyraźnym przykładem nawarstwienia się chrześcijańskiej interpretacji na bardzo trwałe podłoże pogańskiego święta związanego z kultem słońca odradzającego się na wiosnę i ożywiającego zmartwiałą przyrodę. Wierzono, że w najkrótszą noc roku dzieją się różne dziwne rzeczy, a przecie wszystkim niezwykłą moc posiadają ogień i woda. Wraz z nadejściem chrześcijaństwa kościół niemogąc skasować tego święta nadał mu charakter kościelny. Na tej zasadzie obrzędy zwane Sobótkami zostały połączone z dniem świętego Jana Chrzciciela, który uważany jest za patrona wody. Najistotniejszą częścią pogańskiego obrzędu było gaszenie ognią splugawionego całorocznym użyciem i zapalenie go na nowo. Przy tym rytuałem oczyszczającym ludzi i dobytek było skakanie przez ogień. więcej
Od ogniska chłopcy zapalali pochodnie ze starych, mioteł brzozowych, z którymi biegli poświęcić ogniem pola .W tym czasie dziewczęta (opasane zielem bylicy) śpiewały i tańczyły wokół ogniska. Po przyjściu z pól chłopcy topili głownie w rzece niejako święcąc wodę w niej i skakali przez ogień, potem brali dziewczęta do tańca. Z czasem do obrzędów sobótkowych, dołączono szukanie tajemniczego k kwiatu paproci i puszczanie wianków na wodę.

   

Do dzisiaj jeszcze w okolicach Sieradza utrzymał sie zwyczaj palenia ogni w noc świetojańską. Po zapadnięciu zmroku zbiera się młodzież ze wsi i idzie nad wodę. Za wsią chłopcy palą miotły, pakuły namoczone w benzynie, opony, a także wiązki słomy, którymi wymachują i wówczas część zapalonej słomy unosi się w górę tworząc świetliste fajerwerki. Potem zapalają ognisko, a dziewczęta puszczają wianki na wodę.
Uroczystości świętojańskie kończą, cykl bogatej obrzędowości wiosennej. W okresie letnim mało jest zwyczajów i świąt, gdyż jest to czas intensywnych prac polowych. Jest to też okres święcenia ziół leczniczych, które zbiera się w oktawę Bożego Ciała, wigilię świętego Jana i w dzień Matki Boskiej Zielnej 15 sierpnia. W tym dniu zarówno dawniej jak i dzisiaj kobiety zanoszą do kościoła wiązanki ziół z kłosami zbóż (po 5 z każdego zboża), główkami maku, jabłkami, warzywami i kwiatami. Bukiet ten przechowują jeszcze obecnie gospodynie i wywar z tych ziół dają do picia krowie po ocieleniu się.
Gdy zżęto już wszystkie zboża i zawieziono je do stodół odbywały się dożynki. We dworach, gdzie pracowali najemni żniwiarze, bywały dożynki huczniejsze. Dziewczęta splatały wieniec ze wszystkich rodzajów zbóż, przybierały go kwiatami i orzechami, a następnie cała. gromada żniwiarzy ze śpiewem odnosiła, go do dworu i uroczyście wręczała. Niekiedy pleciono kilka wieńców: dla dziedzica, jego żony i rządcy.


Najczęściej śpiewano taką pieśń:
  1. Plon przynieślim plon w jegomości dom
  2. Żeby zboże plonowało, po sto korcy z mendla dało
  3. Plon przynieślim plon. więcej
Dożynki to ofiara pierwszych plonów. Dzisiaj obchodzi się je bardzo uroczyście.
Jesień - pola pustoszeją, pali się łęciny, zbiera kartofle. Do dzisiaj w wielu miejscowościach regionu sieradzkiego, w czasie wspólnej pracy przy wykopkach, istnieje zwyczaj obsypywania gospodarzy ziemniakami. Zobowiązuje ich to do poczęstowania osób pracujących na polu.
I tak kończy się rok obrzędowy. Znowu nastaje zima. Przyroda zamiera, ale tylko pozornie, by znów na wiosnę powstać do nowego życia, pobudzona magią i bogatą obrzędowością zimowo - wiosenną.

Materiały wykorzystane na stronie pochodzą z filmu „Wesele Sieradzkie” zrealizowanego w 2007 r. przez Powiatowy Ośrodek Kultury w  Sieradzu w ramach projektu „ Krzesiwo” dofinansowanego przez MKiDN programem operacyjnym „Edukacja Kulturalna i Upowszechnianie Kultury”