Ignacja Piątkowska podaje też takie wróżby: „ Po wieczerzy biorą dziewczęta miotły i zamiatają niemi śmieci, następnie je zakopują w oddalonych miejscach, a która śmieci najdalej wyniesie ta najpierw wyjdzie za mąż. (...) Niekiedy także w noc wigilijną ( dziewczęta ) zastawiają sieci, a kto w nie wpadnie zostanie mężem tej, która pęta założyła, jeżeli wreszcie nie on sam, to takie imię nosić będzie (jej) przyszły mąż"
Dziewczęta małe i starsze dziewki wiejskie chodzą po dyngusie z gaikiem. Jest to wierzchołek chojiny lub czubek świerka świeżo zerżnięty, trzy odstępy gałęzi mający, czyli że ma trzy lata jego wyrost: to dopiero jest ustrojone a raczej przypstrzone w różnokolorowe wstążki, płatki, pierza, świecidełka i papiery kolorowe. Dziewoje chodzą z tem po wsi, a przybywszy z tem przed okna domu lub dworu, jedna z nich trzymająca gajik w ręku, obraca nim w koło, a wszystkie śpiewają chórem (...) Po prześpiewaniu tych zwrotek, dostają dyngus, szczególniej po dworach gdzie panny się znajdują, są obdażone wstążkami. Mając odchodzić śpiewają podziękowanie. Po tem wszystkiem wszakże, dziewczęta te nie są także wyjęte od dyngusu mokrego, i chcąc go uniknąć, muszą szybko uchodzić z przed domu ...“
Kolberg w tym samym tomie z kolei za „Tygodnikiem Ilustrowanym“ podaje: „ ... W drugie święto (w Kaliskiem nad Wartą, w okolicy Uniejowa) lepią z gliny lub wyrabiają z drzewa i pokrywają pierzem naturalnej wielkości koguta, zwanego kurasem, którego umieszczają na małym dwukolnym wózku. Kurasa tego obwożą po wsi, a w około niego, na pomalowanym łubiu z przetaka, umieszczone są figurki mistyczne, obracające się w różne strony za poruszeniem dyszelka. Zebrana parobczaków czereda, uzbrojona w ręczne sikawki, obchodzi chaty wiejskie. Dwóch chłopaków niesie kosze do zbierania datków, a skrzypek przygrywa pieśni śpiewane chórem przed każdym domem. Przy tej sposobności odbywa się tak zwany mokry dyngus ze strony dziewcząt i parobczaków, którzy się wzajem, nie szczędząc wody, zlewają bez litości. Obszedłszy wszystkie chaty, udają się w końcu do dworu, gdzie obdarzeni datkiem pieniężnym i wódką, popisują się na dziedzińcu różnemi figlami.
„Skoro zmierzch ziemię ogarnie, zbiera się gromadka wieśniacza, a z nią kapela wiejska i wszystko dąży na polania obok rzeczki, gdzie z chrustów wieśniacy układają stos i zapalają go (...) Następnie biorą duże drągi, na nich osadzają słomę i te od płonącego stosu zapalają, skacząc z wiechami temi w koło ogniska. Niekiedy wieśniak w pląsach tanecznych przesadzi stos, a stare wieśniaczki rzucają zerwane zioła, które zanim doszczętnie spłoną wyjmują je z ogniska dla tajemniczych praktyk czarodziejskich."
Ignacja Piątkowska podaje taki. opis dożynek dworskich.
„Kiedy skończono Już wicie wieńców, wszyscy wieśniacy zbierają się gromadnie i przy towarzyszeniu wiejskiej orkiestry idą do dworu, aby dziedzicowi złożyć Je w darze. W pochodzie tym pierwszeństwo ma włodarz, który na głowie swej niesie wieniec zbożowy, obok niego postępuje przodownica trzymająca na talerzu wieniec z orzechów. Od samej wjazdowej bramy brzmi śpiew żniwiarzy, przy wtórowaniu muzyki:
Niech nam państwo otworzą szerokie wrota,
Bo nam zeszła śpiewający w polu robota,
Plon niesiemy plon -jegomości w dom."
U progu dworu włodarz oddaje wieniec zbożowy panu ~ przodownica orzechową koronę pani i znów brzmi pieśń, a wreszcie, kiedy za wieńce państwo obdarzą włodarza i przodownicę datkiem pieniężnym, na dany znak, odzywa się taneczna muzyka i rozpoczynają się na dziedzińcu, pełne uciech i radosnych okolicznościowych przyśpiewek, tańce. Przygotowana już na tę uroczystość uczta, przerywa na chwilę zabawę, potem znów następują tańce i to trwa do późnej nocy."